TV Names
Nie od dziś, i nie tylko w Polsce, dzieci noszą imiona znanych postaci z seriali. Od czasu gdy „Dynastia” zaowocowała wysypem osób o imieniu Crystal czy Alexis (w krajach anglosaskich; nas bowiem raczej inspirowały imiona z telenowel brazylijskich lub argentyńskich) niewiele się w tej kwestii zmieniło i seriale nadal stanowią źródło niewyczerpanych inspiracji dla świeżo upieczonych rodziców, czego zaraz dowiodę.
Niestety to, co inspirowało rodziców, stawało się niejednokrotnie źródłem obciachu dla dzieci, gdy już podrosły. Imiona takie jak np. Sharon i Tracey (po postaciach z serialu komediowego „Birds of a Feather” popularnego w latach 80-tych w UK) stały się niejako legitymacją przynależności do working class, co nie wszystkim dorosłym już dzieciom (nierzadko aspirującym wyżej niż ich rodzice) odpowiadało. Zresztą imiona w tym kraju niosą bardzo silny ładunek ‚klasowy’, niejednokrotnie przyczyniając się do opartego na stereotypach zaklasyfikowania danej osoby do pewnej grupy społecznej. I tak np. męskimi odpowiednikami Sharon i Tracey z klasy pracującej będą Kevin i Wayne. Jeśli zaś zowiesz się Saskia lub Fiona, albo James czy Duncan, to zapewne pochodzisz z middle class. Etc.
Pewne oburzenie rodziców wywołało kilka lat temu opublikowanie na stronie internetowej dla nauczycieli listy imion uczniów, które zdaniem autorów gwarantowały rozróby w trakcie lekcji. W praktyce były to imiona charakterystyczne dla niższych klas społecznych. Więcej o tym tu: http://www.dailymail.co.uk/news/article-363230/Chav-names-feared-teachers.html.
Jeszcze większym szokiem była wypowiedź w telewizji śniadaniowej uczestniczki programu „Apprentice” Katie Hopkins, która wprost przyznała, że jej dzieci nie mogą bawić się z rówieśnikami o imionach zdradzających niższe pochodzenie, za co (słusznie) przypięto jej łatę insufferable snob. Oto fragment programu:
oraz ciekawy artykuł na ten temat tutaj: http://www.theguardian.com/commentisfree/2013/jul/07/name-calling-middle-class-prejudice.
Wracając jednak do imion telewizyjnych – obecnie ton nadają seriale takie jak np. „Breaking Bad” lub „Game of Thrones”. W roku 2013 aż 187 dziewczynek w Wielkiej Brytanii dostało na imię Arya, a pięćdziesiąt Khaleesi – co w sumie nawet nie jest nawet imieniem, a tytułem (lecz nawet gdyby nim było, to i tak nie zrozumiałabym, jak można chcieć nazwać dziecko po drętwej nudziarze wyzutej z choćby śladowych ilości poczucia humoru…). Równie zagadkowy pozostaje dla mnie fakt, iż w roku ubiegłym aż 11 niemowląt w UK usłyszało na chrzcie imię Theon … – well, to each his own (= there’s no accounting for taste), jak mawiają wyspiarze.
I tylko jakoś baby Joeffrey’ów nie przybyło … ????
A na koniec rzucam rękawicę wyzwania – zwłaszcza Ewie Spirydowicz (jako specjalistce od seriali): po kim nazwano te dzieci (żłobki są ich pełne…)?
– Baby Skyler
– Baby Brody
– Baby Violet
– Baby Katniss
Odpowiedzi w przyszłym tygodniu.
PS) A co z imieniem Archibald? – spytacie być może. No cóż, szczyt popularności chwilowo ma już za sobą – było ono często wybierane na początku XX wieku, teraz natomiast raczej napotkamy jego skróconą formę – Archie. (Tak samo dzieje się zresztą z innymi vintage names, np. Freddie zastąpił Fredericka, czy Charlie – Charlesa).
Autorka postu: Ania Kowalska – lektorka Archibalda