Oversharing
Zdjęcie z biegu (jedynego w tym roku), link do ostatnio kupionej lub przeczytanej książki na Amazonie, kot na śmieszno, dziecko (nie moje i od tyłu, w końcu trzeba chronić prywatność!), informacja o otrzymanym prezencie – to przegląd mojej własnej ściany na Facebooku z ostatniego kwartału. Oversharing, czyli przesada w dzieleniu się prywatnymi informacjami, to zmora głównie internetu, choć zdarza się i w realu, gdy ktoś raczy nas zbyt intymnymi szczegółami swojego życia. TMI (too much information) lub ironiczne Thanks for sharing to zwroty, którymi żartobliwie sygnalizujemy poczucie przytłoczenia zwierzeniami tego rodzaju. Staram się jak najmniej utyskiwać na wszystkich internetowych attention-seekers, szczególnie, że mając konto na FB sama się do nich zaliczam. Each to their own, czyli niech każdy robi to, co mu sprawia przyjemność, jeśli tylko nikomu nie dzieje się krzywda. Podoba mi się, co na ten temat napisał brytyjski aktor i komik (może kojarzycie sitcom Peep Show?), David Mitchell (poniżej fragment, całość tutaj):
It irritates me because it seems such a
self-conscious way to live. But, to be fair, it’s almost
always completely unselfconsciously done. It’s
people like me, carping at the camcordsters, who
are overthinking how life should be experienced.
We’re the ones who are trying to impose our opinion
of how things should be enjoyed. “Why can’t you just
look at a view!?” we fume, but we never ask
ourselves: “Why can’t you just let people enjoy the
view in the way they want!?” Exasperated by people
staring at their phones instead of the world around
them, we end up staring at people staring at their
phones, miss the sunset, fireworks display or
penguin feeding time, and don’t even walk away
with a video to watch later.
Ewelina Hanyż
Lektorka Archibalda. Uczy angielskiego od ponad 12 lat.
photo credit: <a href="https://www 5mg cialis for sale.flickr.com/photos/toruokada/6026725000/”>Toru_Okada via photopin cc