09.03 2021
australia bush

Australijska wiocha, czyli bush.


Jeśli wpadnie Wam kiedyś w ręce australijski słownik języka angielskiego, zacznijcie jego przeglądanie od słowa bush. To bardzo australijskie słowo, choć krajobraz określany jako bush istnieje również na innych kontynentach. W rzeczywistości nie musi być pokryty krzakami, oznacza raczej teren dziki i niedostępny, jednak zdecydowanie nie leśny ani pustynny. Takie trochę niezagospodarowane nieużytki.

W australijskich słownikach znajdziecie kilkanaście stron różnych znaczeń słowa bush i zawierających ten niezwykle australijski, choć pochodzący pierwotnie z języka staroniemieckiego wyraz. Niektóre źródła podają również pochodzenie z języka duńskiego i pierwsze szerokie użycie w okolicach dzisiejszej Republiki Południowej Afryki za czasów duńskich kolonistów. Zdecydowanie jednak słowo bush nie powstało w Australii, choć jej mieszkańcy uważają je za swoje.

W Australii znajdziecie bush honeymiód z buszu, bush berries i wiele innych pochodzących z buszu i zjadliwych roślin, określanych lokalnie jako bush tucker, czyli dzikie jedzenie z buszu. Jest oczywiście droga przez bush, czyli bush track, jest bush bread (w luźnym tłumaczeniu byłby to chleb wiejski) i bush shower.

To jednak sprawy dość oczywiste i nie trzeba słownika, żeby sobie to wyobrazić. Jednak spróbujcie pomyśleć o smaku znanym jako bush pickles. Taką potrawę możecie przyrządzić mieszając słoik powideł śliwkowych z butelką sosu Worcestershire (to pozostałość po angielskiej kuchni kolonialnej). Taką miksturą możecie zaprawić dowolne warzywa. Życzę powodzenia. Warzywa nie muszą być z bush, i tak smak będzie bardzo aussie. Każdy sfermentowany bimber albo gazowany alkohol z dodatkiem metylowego będzie więc nosił nazwę bush champaigne.

Jednak jeśli słowo bush związane byłoby w Australii tylko z przedmiotami pochodzącymi, bądź używanymi w buszu, to byłoby zbyt proste. Jeśli będziecie mieli kiedyś szczęście, czego szczerze życzę znaleźć się w buszu, będziecie musieli improwizować. Na przykład leczenie domowym sposobem, przy wykorzystaniu znalezionych przy drodze roślin, albo zszycie rany przy pomocy igły krawieckiej i żyłki wędkarskiej to terapia zwana bush cure. Jeśli jednak znajdziecie się w prawdziwych kłopotach i będziecie potrzebowali prawnika, omijajcie tych, których znajomi będą nazywali bush lawyers. Tacy prawnicy z buszu to w skrócie nienajlepsi prawnicy z prowincji.

Pamiętajcie, że bush to nie jest całkowite odludzie i rodzaj middle of nowhere. Środek niczego to w Australii outback. O tym innym razem. Jadąc z city do outback po drodze będzie bush. Jednak w bush nikt nie mieszka. Jeśli pragnie się samotności i spokoju, o co w Australii dość łatwo, to mówimy, że he lives out woop woop. Nie mówimy, że mieszka w bush, który jest dziki i jeśli ktoś tam mieszka, to już nie jest bush.

W skrócie – nie warto zasłużyć sobie na miano bush whacker (rodzaj wieśniaka o dość nieprzyjemnej konotacji), ale warto na chwilę spełnić się jako bushwalker. Jeśli wybieracie się na pieszą wycieczkę po buszu, uważajcie na bushfire. A jeśli chcecie opowiadać o Australii,  to koniecznie sprawdzajcie fakty, albo opowiadajcie o własnych doświadczeniach, bo inaczej staniecie się częścią sieci plotkarzy, czyli weźmiecie udział w bush telegraph.

 

 

Autor wpisu: Rafał Garszczyński – tłumacz i nauczyciel języka angielskiego, doświadczony manager branży IT, doradca biznesowy, dziennikarz muzyczny.

Autor postu: Blog Archibalda -