FYI
Inspirację do dzisiejszego wpisu zaczerpnąłem między innymi z mojej praktyki tłumacza. Często mam do czynienia z tekstami biznesowymi i zauważyłem pewną sprzeczność między tym, co mówią podręczniki a tym, co dzieje się w rzeczywistości. Mam na myśli uproszczenie i deformalizację języka biznesu.
Jak wszyscy dobrze wiemy, time is money, więc komunikacja ludzi biznesu charakteryzuje się maksymalizacją skuteczności i minimalizacją nakładów (jak to
w gospodarce). A tak się składa, że język angielski świetnie się do tego nadaje za sprawą, na przykład, możliwości przekształcenia prawie wszystkiego w czasownik. I tak, jeśli chcemy dowiedzieć się jak postępują prace nad projektem, zapytamy could you update me on your progress? I tu pojawia się problem – co zrobić ze słowem update pełniącym tu funkcję czasownika? Tylko błagam, nie zapdejtować! Przy okazji ustalania agendy spotkania warto zdecydować kto będzie pełnił funkcję przewodniczącego, czyli who
is going to chair the meeting, who is going to table what motions, and who is going to petition for what. W angielskim panuje więc pełna swoboda. Wystarczy użyć słowa jako czasownik i…gotowe.
Jednak ciekawszym fenomenem jest przenikanie do Business English coraz więcej ilości zwrotów rodem z boiska sportowego, pola bitwy lub…wyspy ludożerców. Tak, właśnie. Ostatnimi czasy pojawiły się obawy, że sprzedaż najnowszego produktu firmy Apple, iPhone’a C, will cannibalize the sales of the flagship model (i tu odniesienie do mojego wcześniejszego wpisu o roli żeglarstwa w metaforyce języka angielskiego). Spece od marketingu wychodzą z siebie, żeby być head and shoulders above competition, scoop the market share. W kalendarzu biznesowym ściśle określone są momenty, w których rozpoczynamy kampanie, czyli
launch a campaign a nawet i offensive. Chlebem powszednim w biznesie są price wars, negocjacje prowadzone w war rooms przez management tribes. Nadrzędnym celem prezesów firm jest annihilating or wiping out competition.
Zatem, FYI (for your information), pamiętajmy w interesach o oszczędności językowej i ustaleniu kejpiajsów, czyli KPIsów (key performance indicators), a efekty zobaczymy ASAP (as soon as possible).
Zapraszam na kursy Business English…
Karol Maziarek – lektor Archibalda, tłumacz przysięgły i wykładowca
photo credit: thinkpanama via photopin cc