Mondegreen, czyli jak nie śpiewać hymnu i popisać się nowym słowem
Nam, Polakom wydaje się, że wszystko robimy najlepiej. Najlepiej udają nam się skoki narciarskie, schabowy i oranżada, nawet bez cukru, choć tej akurat nigdzie nie można kupić, za to pełno jej w telewizji. Jak śpiewamy nasz narodowy hymn to oczywiście najgłośniej i najlepiej. Skromny kibic schowa swoje talenty wokalne w tłumie na stadionie. Inaczej bywa z osobami nieco mniej znanymi ze swojej skromności, którzy z tej cechy zrobili zawód, czyli celebrytami i również ich szczególną grupą – politykami. Pewnie pamiętacie wpadki przy śpiewaniu hymnu znanych piosenkarek i polityków, którzy okazywali się być tak zajęci patriotyzmem, że czasu na utrwalenie słów hymnu już im nie starczyło. To też robimy najlepiej. Jak się pomylić, albo fałszować, to też przecież z polską solidnością i przytupem.
Pewnie robimy to dobrze, ale inne nacje ścigają się z nami całkiem zawzięcie. W języku angielskim istnieje nawet specjalne słowo określające zabawne błędy językowe związane z przekręcaniem lub niewłaściwym zrozumieniem tekstów piosenek. Tego rodzaju błąd opisywany jest rzeczownikiem mondegreen. To całkiem nowe słowo, którego historia jest niezwykle ciekawa i w świecie angielskich słówek dość unikalna. Większość angielskich słów wymyślono setki lat temu albo praktyczni wyspiarze pożyczyli je sobie z języków germańskich, albo francuskiego. To ostatnie oczywiście zrobili niechcący albo z obrzydzeniem. Mondegreen to nie żaden computer, ani nawet automobile, które są tak nowe, jak przedmioty przez nie opisywane.
Ludzie przekręcali słowa piosenek od kiedy je śpiewali, czyli od kiedy wymyślili język mówiony, a może nawet wcześniej. Jednak specjalne słowo określające takie błędy, czyli właśnie mondegreen, powstało całkiem niedawno, w 1954 roku. To dość ciekawa historia. Niewiele słów ma tak dokładnie określony moment powstania i związaną z tym historię.
Dziś mianem mondegreen określa się moment, w którym niezbyt dobrze znający język angielski słuchacz piosenki, usłyszy coś innego niż artysta zaśpiewał, jednak zrobi to tak zmyślnie, że nada temu co usłyszał nowy sens. Zatem mondegreen to rodzaj przesłyszenia i zamiany słów na fonetycznie podobne homophones. Autorką słowa jest amerykańska pisarka Sylvia Wright, która w jednym ze swoich esejów, wydanych po raz pierwszy właśnie w 1954 roku, określiła tak, nieco żartobliwie, swoją pomyłkę z dzieciństwa. Owa mało dziś znana Sylvia Wright, opisała swój błąd w zrozumieniu tekstu staroszkockiej ballady „The Bonny Earl of Murray”, którą w różnych wykonaniach bez trudu znajdziecie dziś w internecie. Oryginalny tekst zawiera wiersz „And laid him on the green”, który Sylvia usłyszała jako „And Lady Mondegreen”. W ten sposób miała okazję napisać już jako dorosła osoba esej „The death of Lady Mondegreen” i wynaleźć nowe słowo, które dziś znajdziecie już w wielu słownikach i co ważniejsze, usłyszycie często z ust tych, którzy rozmawiają o poezji, sztuce wymowy i piosenkach.
Perfekcjonistami w dziedzinie mondegreens zdają się być Japończycy i Koreańczycy, którzy nawet jeśli nie znają ani jednego angielskiego słowa, dzielnie uczestniczą w konkursach karaoke. Jednak nawet światowe gwiazdy muzyki czasem popełniają błędy, nawet jeśli ich pierwszym językiem jest angielski. Bez trudu odnajdziecie covery „Smells Like Teen Spirit” Nirvany z wierszem „Here we are now, entertain us” zamienionym na „Here we are now, in containers”, a nawet w wersjach zespołów azjatyckich „Here we are not, hot potatoes”. Inny popularny przykład błędu z repertuaru starszego o pokolenie to zamiana „Scuse me while I kiss this guy” na „Scuse me while I kiss the sky” w „Purple Haze” Jimi Hendrixa, ale kto by tam u Hendrixa słuchał tekstu. Tu liczy się gitara.
Często zniekształceniom ulegają słowa nieco starsze, które nie są już dziś używane. W staroangielskiej pieśni bożonarodzeniowej „Twelve Days Of Christmas” pojawiają się 4 czarne ptaszki – „four colly birds”. To już dziś nieużywane colly pochodziło od coal, czyli czarnego węgla, co pozwalało na stworzenie czarnego pyłu – coal dust, albo właśnie colly dust. Dziś już tak nikt nie mówi i ludzie śpiewający „Twelve Days Of Christmas” sami zmienili sobie four colly birds na four calling birds.
Co to wszystko ma wspólnego z Australią, o której języku często Wam wspominam? Bardzo wiele. Otóż Australia to kraj emigrantów, kiedyś z Europy, później z Azji, a dziś często z Afryki. Hymn Australii okazuje się być dla nich trudną barierą językową. Już pierwsze wers „Australians all let us rejoice” bywa zamieniany na nieco bardziej kulinarną wersję „Australian all eat ostriches”. W sumie ma to sens, choć strusi dziś w Australii nie ma z pewnością wystarczającej ilości do wyżywienia wszystkich mieszkańców. Susan Butler, jedna z najlepszych znawczyń języka angielskiego w wersji australijskiej, a raczej języka australijskiego w czystej formie, zebrała kiedyś wszystkie prawdziwe i gdzieś zanotowane mondegreens z hymnu. To pokazuje dystans do własnych symboli narodowych charakterystyczny dla wyluzowanych Australijczyków:
Hymn prawdziwy: | Hymn w wersji mondegreen: |
Australians all let us rejoice |
Australian all eat ostriches |
Jak to często w Australii bywa, nie mogło zabraknąć drobnego odniesienia do angielskiej rodziny królewskiej, wciąż sprawującej odrobinę formalnej władzy nad Australijczykami – with olden royals, we’re fair and loyal. What a beautiful mordegreen.
Autor wpisu: Rafał Garszczyński – tłumacz i nauczyciel języka angielskiego, doświadczony manager branży IT, doradca biznesowy, dziennikarz muzyczny.