NO-PLATFORMING
Dzisiejszy post jest w pewnym sensie kontynuacją ostatniego wpisu o virtue signalling, bo również traktuje o poglądach i tym, jak je wyrażamy. Podczas gdy virtue signalling było sposobem na zademonstrowanie własnej moralnie szczytnej postawy, to no-platforming polega na odebraniu głosu tym, którzy głoszą poglądy uznane za naganne. Uznane przez kogo? Ano, najczęściej jednostki, które światopoglądowo stoją trochę bardziej na lewo.
W języku angielskim trybuną do głoszenia poglądów jest właśnie słówko platform (najczęściej w wyrażeniu to give somebody a platform for sth), a problem no-platforming odnosi się najczęściej do środowisk uniwersyteckich, czy innych jednostek edukacyjnych, które zamykają swoje podwoje przed kontrowersyjnymi mówcami. Kojarzycie panią, która w imieniu pewnej organizacji miała wygłosić wykład na UW? Lub znanego pana, któremu nie udało się wygłosić rekolekcyjnej pogadanki w jednym ze stołecznych liceów? W obydwu przypadkach doszło właśnie do no-platforming. To samo zjawisko w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii jest w zasadzie jednogłośnie krytykowane przez komentatorów i autorytety, bez względu na polityczne afiliacje, jako sprzeczne z ideą wolnej debaty i krytycznego myślenia, szczególnie na uczelniach, które niejako naturalnie powinny promować te wartości. Jeśli chcecie się dokładniej zapoznać z argumentami w sprawie, kliknijcie w zdania poniżej – wszystkie pochodzą z dziennika The Guardian¸ zawierają przykładowe użycie słowa i przeniosą was do oryginalnego artykułu.
Zwróćcie uwagę, że wyrażenie występuje również jako czasownik (przykłady za oksfordzkim słownikiem internetowym):
- Dozens of other speakers have been no-platformed because they hold non-leftist opinions.
- These groups attempted to no-platform him and would have succeeded in their efforts if not for an impassioned response from local women’s groups.
Autor postu: Ewelina Hanyż – lektorka Archibalda.
photo credit: Japanexperterna.se See no evil speak no evil hear no evil via photopin (license)